niedziela, 6 października 2013

Rozdział V

Na plaży zobaczyłam napis ułożony z kamieni " I love Agnieszka". Przytuliłam się do niego i pocałowałam. Wiedziałam, że muszę mu powiedzieć prawdę. Nie wiedział jak mam to powiedzieć, ale musiałam, nie chciałam go oszukiwać. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić:
- Cristian!
- Co się stało?
- Nic, tylko ja mam chłopaka w Polsce.
- Co?! Dlaczego mi nie powiedziałaś?!
- Chciałam, ale...
- Co ale? Cały czas mnie oszukiwałaś!
Wstał i odszedł. Pobiegłam za nim, ale to nic nie dało. Stałam i płakałam. Wtedy usłyszałam głos Szymona- mojego chłopaka. Szybko otarłam łzy i odwróciłam się w jego kierunku.
-Co ty tutaj robisz?
- Przyleciałem z tobą porozmawiać.
- O czym?
- O twojej grze w Barcelonie.
- Moja matka cię tu przysłała? Sama nie mogła przylecieć?
- Tak, ona mnie przysłała.
- Nie chce o tym rozmawiać. Podjęłam już decyzję.
- A co z nami?
- Nie wiem. Muszę to przemyśleć. Zadzwonię do ciebie. Teraz muszę coś załatwić.
Odwróciłam się i pobiegłam w stronę domu Cristiana, ale nie było go w domu. Nie odbierał ode mnie telefonów. Zadzwoniłam do Neymara i umówiłam się z nim na spotkanie. Po kilku minutach byliśmy obok Camp Nou.
- Co się stało?
- Nie wiesz może gdzie jest Cristian?
- Nie. A co się stało?
- Pokłóciłam się z nimi chce mu to wszystko wytłumaczyć.
- Nie wiem gdzie jest, ale jak tylko go spotkam to ci dam znać.
- Dobra, dzięki.
Dałam mu buziaka w policzek i odeszłam. Całą drogę do hotelu płakałam. Gdy prawie doszłam do hotelu zobaczyłam samochód Cristiana. Podeszłam do auta, ale tam go nie było. Weszłam do hotelu i tam go zobaczyłam z jakąś kobietą. Łzy ciekły mi coraz bardziej. Zobaczył mnie i nawet nic nie powiedział. Podeszłam do niego, ale on mnie odepchnął i powiedział, że imprezy nie będzie. Wyszedł z hotelu, a ja siadłam na schodach i ryczałam. Podeszła do mnie recepcjonistka, siadła obok mnie i mnie przytuliła. Szybko pobiegłam do pokoju i zadzwoniłam do Szymona. Umówiliśmy się z nim. Po trzydziestu minutach byłam już koło Camp Nou. Szymon już na mnie czekał. Chciał mnie pocałować, ale ja się odsunęłam i wiedział, już że coś się stało.
- Nie możemy być razem. Musimy się rozstać.
- Co? Dlaczego? Po tym co razem przeszliśmy? Przecież ja cię Kocham.
- Wiem. Ja kocham innego i nasza miłość nie przetrwa takiej rozłąki.
- Co? Kogo?
- Nie powiem ci. Przepraszam, ale z nami koniec.
Pocałowałam go na pożegnanie i pobiegłam w stronę domu Cristiana. Doszłam do jego domu. Otworzył drzwi, ale gdy mnie zobaczył od razu je zamknął. Dobijałam się i krzyczałam, ale on nie reagował. Siadłam na schodach i czekałam aż wyjdzie. Wyszedł dopiero po kilku godzinach. Popatrzył tylko w moją stronę i odszedł.
- Zaczekaj!
- Czego chcesz?!
- Porozmawiać.
- Nie mamy o czym! Z nami koniec!
- Ucieczką niczego nie załatwisz.
- Idź do swojego chłopaka!
- Nie mam już chłopaka.
Zatrzymał się, odwrócił w moją stronę i podszedł do mnie.
- Jak to?
- Zerwaliśmy dzisiaj ze sobą. Przyleciał do Hiszpanii porozmawiać o grze w Barcelonie.
- I co? Myślisz, że tak po prostu ci wybaczę?
- Nie. Przemyśl to. Pamiętaj tylko, że cię Kocham.
Odeszłam w stronę hotelu. Odwróciłam się i zobaczyłam Cristiana siedzącego na ziemi koło samochodu. Poszłam do hotelu i siedziałam w nim kilka dni.
                                       *** Dwa tygodnie później***
Już straciłam nadzieję, że Cristian do mnie zadzwoni. Gdy oglądałam zdjęcia z Cristianem jak byliśmy razem szczęśliwi, zadzwonił do mnie telefon. Był o Cristian. Chciał się jak najszybciej spotkać. Szybko się przebrałam i wyszłam z hotelu. W czasie drogi spotkałam mojego byłego.
- Dokąd idziesz?
- Nie twoja sprawa. Z tego co pamiętam to dwa tygodnie temu z tobą zerwałam.
- No właśnie. Mogę się dowiedzieć dlaczego?
- Już ci mówiłam. Nasza miłość nie przetrwa takiej rozłąki. Kocham kogoś innego.
- Mogę wiedzieć kogo?
- Nie! Weź mnie zostaw w spokoju.
Doszłam do domu Cristiana i zadzwoniłam do drzwi. Szymon zaczął mnie szarpać, gdy z domu wyszedł Cristian.
- Zostaw ją!
- Bo co? Co mi zrobisz?
- To!
Uderzył go pięściom w twarz i złamał mu nos.
- Dziękuję. - Powiedziałam do Cristiana.
Przytulił mnie i weszliśmy do domu. Siadłam w salonie, a Cristian obok mnie.
- Przepraszam.
- Nie. To ja przepraszam powinnam ci powiedzieć.
Cristian chciał mnie pocałować gdy do drzwi zadzwonił dzwonek.
- Dzień dobry,
- Dzień Dobry.
-  Cristian Tello to pan?
- Tak
- Dostaliśmy zgłoszenie, że pobił pan tego pana.
- Tak, to prawda. Uderzyłem go raz.
- Można wiedzieć dlaczego?
- Tak. Szarpał moją dziewczynę.
- Masz na to jakieś dowody?! - Krzyknął Szymon.
- Tak mam.
- Jaki?
- Proszę wejść. Niech państwo siadają. Ja zaraz wrócę.
Cristian wrócił z płytą, na której było jak Szymon mnie szarpał. Policja uznała to za mocny dowód i skończyło się tylko na upomnieniu. Przytuliłam się do Cristiana i go pocałowałam.
- Przeze mnie masz same problemy.
- Nie mów tak. To nie twoja wina. Mam dla ciebie niespodziankę.
- Jaką?
- Zaczekaj tu. Zaraz przyjdę.
Wrócił po jakichś dwóch minutach.
- Zamknij oczy i podaj mi dłoń.
Wyciągnęłam dłoń, a on dał mi "mały" niespodziankę. Otworzyłam oczy i w ręce zobaczyłam....



------------------------------

No i jest mój V Rozdział :)

Jak już tu jesteś- skomentuj <3

piątek, 4 października 2013

IV Rozdział

 Zakrwawionego Michała i Cristiana i kałuże krwi na drodze. Z policją próbowałam ich rozdzielić, ale i to nie pomogło. Dopiero jeden z funkcjonariuszy wyciągnął broń i oddał dwa strzały w niebo, przestali się szarpać. Cristian zaczął wszystko tłumaczyć policjantowi, a ten kazał wyciągnąć dokumenty do spisania danych. Na dowodzie policjant zauważył nazwisko i powiedział:
- Trener nie będzie z pana zadowolony.
- Trudno, stanąłem tylko w obronie tej pięknej dziewczyny.
Uśmiechnęłam się, a policjant dał tylko karę grzywny. Gdy policjanci już odeszli Michał podbiegł i znów zaczął się szarpać. Odepchnęłam go na jakiś samochód i włączył się alarm. Policja się odwróciła i wzięła Michała na komisariat, a ja Cristiana do szpitala. Całą drogę, czyli jakieś dwadzieścia minut przejechaliśmy w ciszy. W szpitalu lekarze stwierdzili, że ma złamaną prawą rękę i kilka żeber. Tello będzie pauzował około dwa miesiące. W szpitalu spędziliśmy kilka godzin. Po wyjściu ze szpitala zadzwoniłam do Martino i powiedziałam:
- Cristian nie będzie grał około dwa miesiące.
- Dlaczego? Co się stało? Czy to co poważnego?
- Ma złamaną rękę i kilka żeber. Pobił się z jednym kolesiem.
- Jak to pobił?
- Jeden koleś, z którym leciałam samolotem uderzył mnie, bo widział jak Cristian mnie całował. Stanął w mojej obronie. 
- Dobrze, rozumiem niech odpoczywa.
Rozłączyłam się i poszłam do samochodu Cristiana i odwiozłam go do domu.
- Z kim rozmawiałaś?
- Z Martino o tobie, że nie będziesz grał dwa miesiące.
- Rozumiem.
Gdy dojechaliśmy do domu Cristiana zapytał:
- Wejdziesz?
- Przepraszam, ale nie muszę wszystko przemyśleć.
- Dobrze.
Podeszłam do niego i dałam mu buziaka w policzek. Uśmiechnął się i poszedł do domu. Zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam do hotelu. Po piętnastu  minutach byłam już w hotelu. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Chciałam zadzwonić do mamy, ale zauważyłam, że jest już późno i może spać. Była 23:20, a ja dalej nie mogłam spać. Wzięłam tablet i oglądałam zdjęcie z Cristianem. Zasnęłam dopiero koło 1:15 w nocy. Obudziłam się o 10:00 i miałam sześć nieodebranych połączeń. Trzy były od Cristiana, dwa od chłopaka i jedno od mamy. Postanowiłam oddzwonić do mamy. Gdy rozmawialiśmy usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko się odłączyłam i podbiegłam otworzyć. W progu stał Michał. Zamknęłam szybko drzwi i zadzwoniłam po ochronę. Ochroniarze wzięli Michała, a ja wyszłam z hotelu i pojechałam do Cristiana. Nie było go w domu, nie odbierał ode mnie telefonów. Zaczęłam się martwić. Pojechałam do jego ulubionego miejsca na plaży i tam go spotkałam.
- Co ty tutaj robisz?
- Byłam u ciebie, dzwoniłam nie odbierałeś, martwiłam się.
- Chciałem przemyśleć kilka spraw.
- W hotelu był Michał.
- Co? Jak cię znalazł?
- Nie wiem.
- Nic ci nie zrobił?
- Nie ochrona go wyniosła.
- To dobrze bo jakbym go spotkał to bym go zabił.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam się do Cristiana. Wstaliśmy i poszliśmy do knajpy za rogiem.Nie umknęło to fotoreporterom. Robili nam zdjęcia cały czas, źle się z tym czułam. Wiedziałam, że następnego dnia będę na wszystkich gazetach. Wtedy przypomniałam sobie, że miałam dać odpowiedź trenerowi. Szybko pobiegłam na mały stadion i jak z armaty wleciałam do pomieszczenia gdzie był trener i cały zarząd. Uśmiechnęli się i trener zapytał:
- I jaką podjęłaś decyzję? 
- Yyy... Dobrze, zgadzam się.
- Podjęłaś słuszną decyzję.
- To się jeszcze okaże.
To chodź teraz przywitać się z nowymi koleżankami. Uśmiechnęłam się i poszłam za trenerem. 
Oto wasza nowa koleżanka.- powiedział trener
Wszystkie dziewczyny się uśmiechnęły i przyszły się przywitać. Jedna z dziewczyn rzuciła mi piłkę i znów zaczęłam robić różne triki. 
- Skąd się tego nauczyłaś?
- Jestem wielką fanką Barcelony, oglądam ich wszystkie mecze. Często w domu nagrywam różne triki i się ich uczę.
- Jesteś niesamowita.
- Dziękuję.
Uśmiechnęłam się i odeszłam. zadzwoniłam do Cristiana i powiedziałam jaką podjęłam decyzję. Ucieszył się i chciał się spotkać o 14:30. Miałam godzinę czasu by się zebrać i spróbować nie spóźnić. Wyszłam z hotelu i cały czas się zastanawiałam czy dobrze zrobiłam godząc się. Doszłam do knajpy i Cristian już na mnie czekał. Cristian rozwiał moje wszystkie wątpliwości. Już wiem, że dobrze zrobiłam. Pocałowałam go w usta i Cristian postanowił zrobić imprezę. Wyszliśmy z knajpy i złapał mnie za biodro i zbliżył się do mnie i pocałował mnie namiętnie. Odeszliśmy w swoje kierunki. Gdy doszłam do hotelu postanowiłam zadzwonić do mamy i o wszystkim jej opowiedzieć. Bałam się tej rozmowy, wiedziałam, że będzie na mnie zła, ale mam prawo podjąć sama decyzje. Cały czas mnie traktują jak dziecko.
- Hej mamo! Nie śpisz?
- Hej Aga! Nie śpię. Stało się coś?
- Nie... Znaczy tak. Rzucam szkołę.
- Co?! Nie możesz!
- Nie zapomnij, że mam osiemnastkę i mogę w końcu sama podjąć decyzję. Cały czas mnie traktujecie jak małe dziecko.
- Dlaczego chcesz rzucić szkołę?
- Drużyna żeńska w piłce nożnej jest mną zainteresowana. 
- Wiedziałam, że ten wyjazd to był błąd. 
- Pod koniec sierpnia wracam do Polski tylko po papiery i wracam tu. 
Odłączyłam się i zaczęłam płakać. Usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko otarłam łzy i poszłam otworzyć drzwi. W drzwiach był Cristian. Pocałowałam go i wszedł do środka. Zauważył, że jestem smutna.
- Co się stało? Dlaczego jesteś smutna?
- Powiedziałam mamie, że klub jest mną zainteresowany.
- I co? Jak zareagowała?
- Każe mi wrócić do domu. Do szkoły.
Jutro mam osiemnastkę mogę podjąć już sama decyzję, cały czas mnie traktują jakbym miała 10 lat. Z oczu popłynęły mi łzy. Przytulił mnie i kazał mi się tym nie przejmować. 
- Muszę ci coś jeszcze powiedzieć.
- Co takiego?
- Ale to dopiero jutro. Dzisiaj już nie mam siły chcę się przespać.
- Dobrze.
Przytulił mnie a ja usnęłam na jego kolanach. Rano obudziłam się w łóżku obok Cristiana. Od razu pojawił mi się uśmiech na twarzy. Wiem, że czekała mnie trudna rozmowa, ale muszę mu powiedzieć prawdę. Nie mogę go oszukiwać. Cristian wstał i pojechał do swojego domu. Wzięłam prysznic i zeszłam na śniadanie. Po śniadaniu przyjechał po mnie Cristian. Uśmiechnęłam się, a on mnie pocałował. Wszyscy nam robili zdjęcia, ja miałam to gdzieś. Wyszliśmy z hotelu i poszliśmy na plaże... 

--------------------------------------

No i jest czwarty rozdział :D
Mam nadzieję, że się spodoba. Komentujcie śmiało :)

sobota, 28 września 2013

III Rozdział

Na trening Gerard był już spóźniony. Martino był trochę na niego zły, a rozzłościł  się jeszcze bardziej gdy mnie zobaczył. Trening był zamknięty. Nikt go nie widział z kibiców, tylko ja. Tata poprosił Gerarda o rozmowę i poszli do tunelu.

Tymczasem w tunelu:

- Co ona tu robi?- Zapytał Martino ze złością.
- Wybierała się na Camp Nou. - Odpowiedział spokojnie.
- I dlatego ją tu przyprowadziłeś?- Krzyknął
- Nie! Prawie ją potrąciłem.- Odpowiedział zdenerwowany.
-Chciałem jej tylko sprawić przyjemność bo była nieźle zdenerwowana.
- Dobra! Z tobą sobie jeszcze porozmawiam, a teraz wracaj na trening!- Krzyknął, że chyba wszyscy słyszeli bo się odwrócili w stronę tunelu, a potem ze złością na mnie.
Gdy Gerard wyszedł z tunelu odwrócił się w moją stronę i się uśmiechnął. Miałam wyrzuty sumienia, że przeze mnie dostał ochrzan od trenera. Zauważyłam, że z tunelu zły wychodzi trener. Podeszłam do niego i powiedziałam:
- To moja wina, że się Gerard się spóźnił.
- Ale nie mów tak dziecko. 
- Gdybym bardziej uważała, to by się nie spóźnił.
- To nie twoja wina. Gerard od kilku dni się spóźnia.
- Dzisiaj by się nie spóźnił gdyby nie ja. 
Shakira do mnie podeszła przerywając nam rozmowę ( kłótnie) i spytała czy nie zaopiekowałabym się na chwilę Milankiem na chwilę. Zgodziłam się bez wahania. Gdy chciałam coś powiedzieć Martino, niby się rozgrzewając Cesc podbiegł podsłuchać o czym rozmawiamy. Szepnęłam do Martino:
Jeśli Pique straci miejsce w pierwszym składzie, zapamięta mnie pan do końca życia.
Uśmiechnął się do mnie i odszedł, a ja podeszłam do Cesca i powiedziałam:
Nie musisz podsłuchiwać, nic złego o Pique nie powiedziałam. 
Uśmiechnął się do mnie i wrócił na trening, a ja na ławkę opiekować się Milankiem. Po chwili wróciła Shakira, a ja wzięłam piłkę i zaczęłam ją kopać i robić różne triki. Zauważył to Neymar i Tello. Szybko pobiegli do Martino i wskazali na mnie. Tata był wmurowany i nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa. Wyciągnął telefon i zadzwonił, nawet nie wiem do kogo. Usłyszałam tylko, żeby szybko przyjechał na Camp Nou. Skończyłam kopać piłkę i nagle wszyscy zaczęli bić brawo.
-No co? Nigdy nie widzieliście dziewczyny kopiącej piłki?- Zapytałam.
- Widzieliśmy, ale nigdy z takimi umiejętnościami. - Krzyknął Neymar.
Uśmiechnęłam się i poszłam do tunelu w stronę toalety. Gdy wróciłam zobaczyłam trenera żeńskiej drużyny.
Martino powiedział:
Oto nasz talent.
Uśmiechnął się do mnie, a ja byłam trochę spłoszona. Trener drużyny żeńskiej podszedł do mnie i kazał mi pokazać co potrafię. Zaczęłam robić różne triki, a ten zapytał skąd umiem takie rzeczy. Odpowiedziałam, że oglądam mecze Barcelony i uczę się od nich. Uśmiechnął się i poprosił abym przyszła jutro o 12:00 na mały stadion, gdzie będą trenować dziewczyny. Byłam szczęśliwa. Kilka minut po treningu podszedł do mnie Cristian. Spytał czy przejdę się z nim na krótki spacer. Zgodziłam się. Poszedł szybko się przebrać i po 10 minutach ruszyliśmy. Przez całą drogę rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Po kilku godzinach chodzenia poszliśmy do jakiejś knajpy i Cristian zamówił drinki. Po kilku drinkach moja głowa nie wytrzymała. Cristian wziął mnie na ręce i wtedy urwał mi się film. Rano obudziłam się w pięknej sypialni, nie wiedząc gdzie jestem. Gdy wstałam i zeszłam na dół zobaczyłam piękny salon i kartkę na stole, którą zostawił Cristian.
" Nie wiedziałem gdzie mieszkasz, więc nocowałaś u mnie. Chyba urwał ci się film. Nie zapomnij o spotkaniu z trenerem dziewczyn".  
                                      Cristian 
 No fakt, kompletnie zapomniałam o spotkaniu z trenerem. Zerknęłam na zegar była już 11:32. Szybko wzięłam prysznic i się. Wybiegłam z domu Cristiana jak z armaty. Biegłam całą drogę. Przynajmniej mi się trochę schudło. Na małym stadionie byłam o 11:58. Odetchnęłam z ulgą, że się nie spóźniłam. Rozmawiałam z trenerem i zarządem klubu. Byłam zestresowana. Nie wiedziałam co robić, co mówić. W końcu trener powiedział, że jest mną zainteresowany. Uśmiechnęłam się i powiedziałam, że nie mogę.
- Dlaczego?
- Jestem z Polski, nie mogę rzucić szkoły i zostawić rodziny, przyjaciół, chłopaka. 
- Przemyśl to. To twoja życiowa szansa, każdy chce tu grać.
 - Dobrze, przemyśle to. Jutro panu dam odpowiedź.
 Wyszłam ze stadionu i czekał na mnie Cristian. Skąd on wiedział o której stamtąd wyjdę. Dobra mniejsza z tym. Podeszłam do niego i zapytał:
- Jak poszło?
- Dobrze, klub jest mną zainteresowany.
- To super!
- Nie do końca tak super.
- Dlaczego?
- Nie mogę tak po prostu rzucić szkoły, zostawić rodziców, przyjaciół i ...
Tello mnie przytulił, a mi same łzy leciały po policzku. Bardzo się zbliżyłam do Cristiana. Cristian mnie pocałował, a ja odwzajemniłam pocałunek. Zobaczył to Michał. Zasmucił się, szybko do niego podbiegłam.
- Michał zaczekaj!
- Czego chcesz?
- Gdy mnie całowałeś nie czułam tego co do Cristiana. Ja go kocham!
Możemy zostać tylko przyjaciółmi.
- Idź do tego palanta!
- Nie mów tak o nim! Co on ci zrobił, że go tak nazywasz?!
- Jesteś zwykłą dziwką! Lecisz tylko na kasę!
- Odwal się od niego i ode mnie!
Michał wpadł w złość i mnie uderzył. Cristian szybko podbiegł i zaczął się z nim szarpać. Próbowałam ich rozdzielić, ale nie dałam rady. Postanowiłam, że pobiegnę na komisariat . Gdy wróciłam z policją zobaczyłam...

-----------------------


Mam nadzieję, że się podoba :)


Komentujcie śmiało :)






     

wtorek, 24 września 2013

 II Rozdział

W samolocie trzęsłam się ze strachu jak galareta. Zauważył to jeden chłopak, dosiadł się do mnie. Był wysoki i przystojny, a na ręce miał tatuaż Realu Madryt.
- Co się tak trzęsiesz?- Zapytał
- Panicznie boję się samolotów. - Odpowiedziałam
- To dlatego lecisz? - Zapytał ze zdziwieniem.
- Lecę spełnić swoje największe marzenie. - Stwierdziłam.
- Można wiedzieć jakie?
- Zobaczyć piłkarzy Barcelony. - Odpowiedziałam uśmiechając się do chłopaka.
- Skąd wiesz, że ich zobaczysz?- Zapytał jeszcze raz.
- Mam bilet na mecz Barcy z Realem.- Odpowiedziałam z radością.
- A tak nazywam się Michał.
- Agnieszka.- Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Przepraszam, ale jestem zmęczona, nie spałam prawie całą noc. Chcę się zdrzemnąć.- Oznajmiłam.
-Dobrze.- Odpowiedział z uśmiechem.
W samolocie usnęłam momentalnie. Obudziłam się gdy już prawie byliśmy na lotnisku w Barcelonie. Leżałam na kolanach Michała, a on mnie objął. Gdy wylądowaliśmy był czas na pożegnanie. Pożegnałam się i gdy chciałam odejść, złapał mnie za rękę. Lekko dotykając mojego policzka, zbliżył się do mnie i mnie pocałował. Odepchnęłam go. Był zdziwiony. Do ręki dał mi kartkę z numerem telefonu i napisem "Zadzwoń do mnie". Odeszłam od niego, a taksówka już na mnie czekała. Pojechałam do hotelu. W hotelu momentalnie usnęłam. Po trzech godzinach wstałam i się szybko zebrałam. Wyszłam na spacer zwiedzić trochę miasto. Postanowiłam wtedy, że pójdę na Camp Nou. Gdy z daleka zobaczyłam piękny stadion, każdy mój krok był coraz szybszy. Zatrzymałam się tylko na światłach. Gdy zmieniło się na zielone ruszyłam przed siebie, gdy nagle zobaczyłam rozpędzony samochód. Na pewno jechał gdzieś 80-100 km/h. Gdy mnie zauważył szybko zaczął hamować. Zatrzymał się w ostatniej chwili. Jeszcze 2 sekundy i było by po mnie. Z samochodu wyszedł mężczyzna i zapytał:
- Wszystko w porządku? -Zapytał zdenerwowany.
- Oszalał pan?! Chcę mnie pan zabić?! Chcę pan zabić mnie, siebie, dziecko i Shakirę?! - Krzyczałam ze złości.
- Zaraz tam siedzi Shaki? - Zapytałam.
- Tak. - Odpowiedział z uśmiechem.
Od razu się uspokoiłam i popatrzyłam w górę, a przede mną stał Gerard Pique we własnej osobie. Stałam wmurowana, nie mogłam nic powiedzieć.
- Gdzie się panienka wybiera jeśli można wiedzieć? - Zapytał Gerard.
- Na... Na... Na... Camp Nou. - Odpowiedziałam jąkając się.
- To dobrze się składa, bo właśnie mamy trening. - Stwierdził.
-A mogę go obejrzeć? - Zapytałam.
- Oczywiście. Zapraszam do samochodu. - Odpowiedział.
Otworzył mi drzwi samochodu, wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy na parking pod Camp Nou. Gdy już dojechaliśmy, mały Milanek zaczął płakać. Wzięłam  go na ręce i zaczęłam go rozbawiać grzechotką. Uspokoił się i dałam go Shaki. Shakira się uśmiechnęła i ruszyliśmy na trening...


-----------------------------------

Następny rozdział możliwe, że jeszcze w tym tygodniu :)

Mam nadzieję, że się spodoba... :-)

Pisany w szkole :D


sobota, 21 września 2013

I Rozdział


- Ja z tatą pojedziemy do Francji.- oznajmiła mama
- A ja?- spytałam
- Ty jak tak bardzo chcesz jechać do Hiszpanii to do niej pojedziesz.- oznajmił tata.
- Co? Naprawdę?- Spytałam z radością.
- Ale pod dwoma warunkami.- Powiedziała mama
- Jakimi?- Spytałam ze zdziwieniem.
- Nie wywiniesz tam żadnego numeru i podejmiesz się pracy. - Odpowiedział tata.
- Ale jak to do pracy, przecież są wakacje czas od wolnego! - Krzyknęłam
- Podejmiesz się tam pracy, albo nie jedziesz. - powiedziała mama.
- Dobra, znajdę tam pracę. - Odpowiedziałam
- Jednak da się z tobą dogadać. -Zaśmiała się mama.
Uśmiechnęłam się i szybko pobiegłam do pokoju po telefon pochwalić się mojej przyjaciółce i chłopakowi.
Oglądając zdjęcia Barcelony do mojego pokoju weszła mama mówiąc, że za dwa dni mam samolot.
Gdy oglądałam zdjęcia po policzku leciały mi łzy szczęścia. Oglądałam i oglądałam nie zauważając, że minęły już dwie godziny. Pakowałam się i pakowałam, nie wiedziałam co ze sobą zabrać. Prawie skończyłam się pakować gdy zauważyłam, że zapomniałam o dwóch najważniejszych rzeczach: koszulki Barcelony i ładowarki do telefonu. Gdy się spakowałam szybko pobiegłam do przyjaciółki i chłopaka pożegnać się, przecież nie będę się z nimi widzieć dwa miesiące. Gdy wróciłam do domu czekała na mnie jeszcze jedna niespodzianka. Był to bilet na mecz Barcelony z Realem w Super Pucharze
Hiszpanii. Byłam w siódmym niebie. Przytuliłam rodziców ze łzami w oczach im podziękowałam. Była już 21:30, a ja nie mogłam usnąć, leżałam kilka godzin, gdy zobaczyłam na zegar była już 1:42. W końcu usnęłam. Budzik mnie obudził mnie o 5:30; To są moje godziny w tym domu. Szybko zbiegłam do łazienki, wzięłam prysznic, ubrałam się i zjadłam śniadanie. Była już 6:03. Sprawdziłam czy wszystko spakowałam. Wszystko było spakowane, więc wzięłam walizkę i dałam do samochodu. Krzyczałam do rodziców, żeby się pospieszyli. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko i uświadomiłam sobie, że panicznie boję się samolotów. No, ale cóż czego nie robi się dla Barcelony. Pożegnałam się z rodzicami. Wsiadłam do samolotu i odleciałam...

-----------------------------------

Następny rozdział we wtorek lub w środę ;-))

piątek, 20 września 2013

Prolog!!! 


-Jedziemy na wakacje?- Spytałam mamy.
-Tak do Francji.- odpowiedziała
-Ja nie chce do Francji!- Krzyknęłam i trzaskając drzwiami pobiegłam do pokoju. Zalana łzami oglądałam zdjęcia Barcelony na tablecie. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Do pokoju bez pozwolenia weszli moi rodzice. 
- Czego chcecie?- Krzyknęłam
- Porozmawiać.- Odpowiedzieli wspólnie.
- O czym?-  Zapytałam wściekle.
- O naszym wspólnych wakacjach.- odpowiedziała mama.
- Nie jadę do Francji! Nie chce!- jeszcze raz krzyknęłam.
Nie dałam im nawet dojść do słowa.
- Najpierw Włochy, teraz Francja kiedy pojedziemy do Hiszpanii?- Zapytałam.
- Nie wiem.- odpowiedział tata.
Wyjdźcie! Wyjdźcie!- krzyknęłam i trzaskając drzwiami swojego pokoju, położyłam się, płacząc do poduszki. 
Następnego dnia wstałam o 8:00 i poszłam do kuchni na śniadanie. W czasie śniadania nie odezwałam się ani słowem do rodziców. Odłożyłam talerze i chciałam iść do swojego pokoju.
- Zaczekaj! Musimy porozmawiać.- powiedziała mama.
- Nie jadę do Francji! Nie ma mowy!-krzyknęłam.
Razem z tatą postanowiliśmy, że...

-------------------------------------


Możliwe, że pierwszy rozdział będzie w weekend :)


Czekam na komentarze :)