sobota, 28 września 2013

III Rozdział

Na trening Gerard był już spóźniony. Martino był trochę na niego zły, a rozzłościł  się jeszcze bardziej gdy mnie zobaczył. Trening był zamknięty. Nikt go nie widział z kibiców, tylko ja. Tata poprosił Gerarda o rozmowę i poszli do tunelu.

Tymczasem w tunelu:

- Co ona tu robi?- Zapytał Martino ze złością.
- Wybierała się na Camp Nou. - Odpowiedział spokojnie.
- I dlatego ją tu przyprowadziłeś?- Krzyknął
- Nie! Prawie ją potrąciłem.- Odpowiedział zdenerwowany.
-Chciałem jej tylko sprawić przyjemność bo była nieźle zdenerwowana.
- Dobra! Z tobą sobie jeszcze porozmawiam, a teraz wracaj na trening!- Krzyknął, że chyba wszyscy słyszeli bo się odwrócili w stronę tunelu, a potem ze złością na mnie.
Gdy Gerard wyszedł z tunelu odwrócił się w moją stronę i się uśmiechnął. Miałam wyrzuty sumienia, że przeze mnie dostał ochrzan od trenera. Zauważyłam, że z tunelu zły wychodzi trener. Podeszłam do niego i powiedziałam:
- To moja wina, że się Gerard się spóźnił.
- Ale nie mów tak dziecko. 
- Gdybym bardziej uważała, to by się nie spóźnił.
- To nie twoja wina. Gerard od kilku dni się spóźnia.
- Dzisiaj by się nie spóźnił gdyby nie ja. 
Shakira do mnie podeszła przerywając nam rozmowę ( kłótnie) i spytała czy nie zaopiekowałabym się na chwilę Milankiem na chwilę. Zgodziłam się bez wahania. Gdy chciałam coś powiedzieć Martino, niby się rozgrzewając Cesc podbiegł podsłuchać o czym rozmawiamy. Szepnęłam do Martino:
Jeśli Pique straci miejsce w pierwszym składzie, zapamięta mnie pan do końca życia.
Uśmiechnął się do mnie i odszedł, a ja podeszłam do Cesca i powiedziałam:
Nie musisz podsłuchiwać, nic złego o Pique nie powiedziałam. 
Uśmiechnął się do mnie i wrócił na trening, a ja na ławkę opiekować się Milankiem. Po chwili wróciła Shakira, a ja wzięłam piłkę i zaczęłam ją kopać i robić różne triki. Zauważył to Neymar i Tello. Szybko pobiegli do Martino i wskazali na mnie. Tata był wmurowany i nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa. Wyciągnął telefon i zadzwonił, nawet nie wiem do kogo. Usłyszałam tylko, żeby szybko przyjechał na Camp Nou. Skończyłam kopać piłkę i nagle wszyscy zaczęli bić brawo.
-No co? Nigdy nie widzieliście dziewczyny kopiącej piłki?- Zapytałam.
- Widzieliśmy, ale nigdy z takimi umiejętnościami. - Krzyknął Neymar.
Uśmiechnęłam się i poszłam do tunelu w stronę toalety. Gdy wróciłam zobaczyłam trenera żeńskiej drużyny.
Martino powiedział:
Oto nasz talent.
Uśmiechnął się do mnie, a ja byłam trochę spłoszona. Trener drużyny żeńskiej podszedł do mnie i kazał mi pokazać co potrafię. Zaczęłam robić różne triki, a ten zapytał skąd umiem takie rzeczy. Odpowiedziałam, że oglądam mecze Barcelony i uczę się od nich. Uśmiechnął się i poprosił abym przyszła jutro o 12:00 na mały stadion, gdzie będą trenować dziewczyny. Byłam szczęśliwa. Kilka minut po treningu podszedł do mnie Cristian. Spytał czy przejdę się z nim na krótki spacer. Zgodziłam się. Poszedł szybko się przebrać i po 10 minutach ruszyliśmy. Przez całą drogę rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Po kilku godzinach chodzenia poszliśmy do jakiejś knajpy i Cristian zamówił drinki. Po kilku drinkach moja głowa nie wytrzymała. Cristian wziął mnie na ręce i wtedy urwał mi się film. Rano obudziłam się w pięknej sypialni, nie wiedząc gdzie jestem. Gdy wstałam i zeszłam na dół zobaczyłam piękny salon i kartkę na stole, którą zostawił Cristian.
" Nie wiedziałem gdzie mieszkasz, więc nocowałaś u mnie. Chyba urwał ci się film. Nie zapomnij o spotkaniu z trenerem dziewczyn".  
                                      Cristian 
 No fakt, kompletnie zapomniałam o spotkaniu z trenerem. Zerknęłam na zegar była już 11:32. Szybko wzięłam prysznic i się. Wybiegłam z domu Cristiana jak z armaty. Biegłam całą drogę. Przynajmniej mi się trochę schudło. Na małym stadionie byłam o 11:58. Odetchnęłam z ulgą, że się nie spóźniłam. Rozmawiałam z trenerem i zarządem klubu. Byłam zestresowana. Nie wiedziałam co robić, co mówić. W końcu trener powiedział, że jest mną zainteresowany. Uśmiechnęłam się i powiedziałam, że nie mogę.
- Dlaczego?
- Jestem z Polski, nie mogę rzucić szkoły i zostawić rodziny, przyjaciół, chłopaka. 
- Przemyśl to. To twoja życiowa szansa, każdy chce tu grać.
 - Dobrze, przemyśle to. Jutro panu dam odpowiedź.
 Wyszłam ze stadionu i czekał na mnie Cristian. Skąd on wiedział o której stamtąd wyjdę. Dobra mniejsza z tym. Podeszłam do niego i zapytał:
- Jak poszło?
- Dobrze, klub jest mną zainteresowany.
- To super!
- Nie do końca tak super.
- Dlaczego?
- Nie mogę tak po prostu rzucić szkoły, zostawić rodziców, przyjaciół i ...
Tello mnie przytulił, a mi same łzy leciały po policzku. Bardzo się zbliżyłam do Cristiana. Cristian mnie pocałował, a ja odwzajemniłam pocałunek. Zobaczył to Michał. Zasmucił się, szybko do niego podbiegłam.
- Michał zaczekaj!
- Czego chcesz?
- Gdy mnie całowałeś nie czułam tego co do Cristiana. Ja go kocham!
Możemy zostać tylko przyjaciółmi.
- Idź do tego palanta!
- Nie mów tak o nim! Co on ci zrobił, że go tak nazywasz?!
- Jesteś zwykłą dziwką! Lecisz tylko na kasę!
- Odwal się od niego i ode mnie!
Michał wpadł w złość i mnie uderzył. Cristian szybko podbiegł i zaczął się z nim szarpać. Próbowałam ich rozdzielić, ale nie dałam rady. Postanowiłam, że pobiegnę na komisariat . Gdy wróciłam z policją zobaczyłam...

-----------------------


Mam nadzieję, że się podoba :)


Komentujcie śmiało :)






     

wtorek, 24 września 2013

 II Rozdział

W samolocie trzęsłam się ze strachu jak galareta. Zauważył to jeden chłopak, dosiadł się do mnie. Był wysoki i przystojny, a na ręce miał tatuaż Realu Madryt.
- Co się tak trzęsiesz?- Zapytał
- Panicznie boję się samolotów. - Odpowiedziałam
- To dlatego lecisz? - Zapytał ze zdziwieniem.
- Lecę spełnić swoje największe marzenie. - Stwierdziłam.
- Można wiedzieć jakie?
- Zobaczyć piłkarzy Barcelony. - Odpowiedziałam uśmiechając się do chłopaka.
- Skąd wiesz, że ich zobaczysz?- Zapytał jeszcze raz.
- Mam bilet na mecz Barcy z Realem.- Odpowiedziałam z radością.
- A tak nazywam się Michał.
- Agnieszka.- Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Przepraszam, ale jestem zmęczona, nie spałam prawie całą noc. Chcę się zdrzemnąć.- Oznajmiłam.
-Dobrze.- Odpowiedział z uśmiechem.
W samolocie usnęłam momentalnie. Obudziłam się gdy już prawie byliśmy na lotnisku w Barcelonie. Leżałam na kolanach Michała, a on mnie objął. Gdy wylądowaliśmy był czas na pożegnanie. Pożegnałam się i gdy chciałam odejść, złapał mnie za rękę. Lekko dotykając mojego policzka, zbliżył się do mnie i mnie pocałował. Odepchnęłam go. Był zdziwiony. Do ręki dał mi kartkę z numerem telefonu i napisem "Zadzwoń do mnie". Odeszłam od niego, a taksówka już na mnie czekała. Pojechałam do hotelu. W hotelu momentalnie usnęłam. Po trzech godzinach wstałam i się szybko zebrałam. Wyszłam na spacer zwiedzić trochę miasto. Postanowiłam wtedy, że pójdę na Camp Nou. Gdy z daleka zobaczyłam piękny stadion, każdy mój krok był coraz szybszy. Zatrzymałam się tylko na światłach. Gdy zmieniło się na zielone ruszyłam przed siebie, gdy nagle zobaczyłam rozpędzony samochód. Na pewno jechał gdzieś 80-100 km/h. Gdy mnie zauważył szybko zaczął hamować. Zatrzymał się w ostatniej chwili. Jeszcze 2 sekundy i było by po mnie. Z samochodu wyszedł mężczyzna i zapytał:
- Wszystko w porządku? -Zapytał zdenerwowany.
- Oszalał pan?! Chcę mnie pan zabić?! Chcę pan zabić mnie, siebie, dziecko i Shakirę?! - Krzyczałam ze złości.
- Zaraz tam siedzi Shaki? - Zapytałam.
- Tak. - Odpowiedział z uśmiechem.
Od razu się uspokoiłam i popatrzyłam w górę, a przede mną stał Gerard Pique we własnej osobie. Stałam wmurowana, nie mogłam nic powiedzieć.
- Gdzie się panienka wybiera jeśli można wiedzieć? - Zapytał Gerard.
- Na... Na... Na... Camp Nou. - Odpowiedziałam jąkając się.
- To dobrze się składa, bo właśnie mamy trening. - Stwierdził.
-A mogę go obejrzeć? - Zapytałam.
- Oczywiście. Zapraszam do samochodu. - Odpowiedział.
Otworzył mi drzwi samochodu, wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy na parking pod Camp Nou. Gdy już dojechaliśmy, mały Milanek zaczął płakać. Wzięłam  go na ręce i zaczęłam go rozbawiać grzechotką. Uspokoił się i dałam go Shaki. Shakira się uśmiechnęła i ruszyliśmy na trening...


-----------------------------------

Następny rozdział możliwe, że jeszcze w tym tygodniu :)

Mam nadzieję, że się spodoba... :-)

Pisany w szkole :D


sobota, 21 września 2013

I Rozdział


- Ja z tatą pojedziemy do Francji.- oznajmiła mama
- A ja?- spytałam
- Ty jak tak bardzo chcesz jechać do Hiszpanii to do niej pojedziesz.- oznajmił tata.
- Co? Naprawdę?- Spytałam z radością.
- Ale pod dwoma warunkami.- Powiedziała mama
- Jakimi?- Spytałam ze zdziwieniem.
- Nie wywiniesz tam żadnego numeru i podejmiesz się pracy. - Odpowiedział tata.
- Ale jak to do pracy, przecież są wakacje czas od wolnego! - Krzyknęłam
- Podejmiesz się tam pracy, albo nie jedziesz. - powiedziała mama.
- Dobra, znajdę tam pracę. - Odpowiedziałam
- Jednak da się z tobą dogadać. -Zaśmiała się mama.
Uśmiechnęłam się i szybko pobiegłam do pokoju po telefon pochwalić się mojej przyjaciółce i chłopakowi.
Oglądając zdjęcia Barcelony do mojego pokoju weszła mama mówiąc, że za dwa dni mam samolot.
Gdy oglądałam zdjęcia po policzku leciały mi łzy szczęścia. Oglądałam i oglądałam nie zauważając, że minęły już dwie godziny. Pakowałam się i pakowałam, nie wiedziałam co ze sobą zabrać. Prawie skończyłam się pakować gdy zauważyłam, że zapomniałam o dwóch najważniejszych rzeczach: koszulki Barcelony i ładowarki do telefonu. Gdy się spakowałam szybko pobiegłam do przyjaciółki i chłopaka pożegnać się, przecież nie będę się z nimi widzieć dwa miesiące. Gdy wróciłam do domu czekała na mnie jeszcze jedna niespodzianka. Był to bilet na mecz Barcelony z Realem w Super Pucharze
Hiszpanii. Byłam w siódmym niebie. Przytuliłam rodziców ze łzami w oczach im podziękowałam. Była już 21:30, a ja nie mogłam usnąć, leżałam kilka godzin, gdy zobaczyłam na zegar była już 1:42. W końcu usnęłam. Budzik mnie obudził mnie o 5:30; To są moje godziny w tym domu. Szybko zbiegłam do łazienki, wzięłam prysznic, ubrałam się i zjadłam śniadanie. Była już 6:03. Sprawdziłam czy wszystko spakowałam. Wszystko było spakowane, więc wzięłam walizkę i dałam do samochodu. Krzyczałam do rodziców, żeby się pospieszyli. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko i uświadomiłam sobie, że panicznie boję się samolotów. No, ale cóż czego nie robi się dla Barcelony. Pożegnałam się z rodzicami. Wsiadłam do samolotu i odleciałam...

-----------------------------------

Następny rozdział we wtorek lub w środę ;-))

piątek, 20 września 2013

Prolog!!! 


-Jedziemy na wakacje?- Spytałam mamy.
-Tak do Francji.- odpowiedziała
-Ja nie chce do Francji!- Krzyknęłam i trzaskając drzwiami pobiegłam do pokoju. Zalana łzami oglądałam zdjęcia Barcelony na tablecie. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Do pokoju bez pozwolenia weszli moi rodzice. 
- Czego chcecie?- Krzyknęłam
- Porozmawiać.- Odpowiedzieli wspólnie.
- O czym?-  Zapytałam wściekle.
- O naszym wspólnych wakacjach.- odpowiedziała mama.
- Nie jadę do Francji! Nie chce!- jeszcze raz krzyknęłam.
Nie dałam im nawet dojść do słowa.
- Najpierw Włochy, teraz Francja kiedy pojedziemy do Hiszpanii?- Zapytałam.
- Nie wiem.- odpowiedział tata.
Wyjdźcie! Wyjdźcie!- krzyknęłam i trzaskając drzwiami swojego pokoju, położyłam się, płacząc do poduszki. 
Następnego dnia wstałam o 8:00 i poszłam do kuchni na śniadanie. W czasie śniadania nie odezwałam się ani słowem do rodziców. Odłożyłam talerze i chciałam iść do swojego pokoju.
- Zaczekaj! Musimy porozmawiać.- powiedziała mama.
- Nie jadę do Francji! Nie ma mowy!-krzyknęłam.
Razem z tatą postanowiliśmy, że...

-------------------------------------


Możliwe, że pierwszy rozdział będzie w weekend :)


Czekam na komentarze :)